Dużego Cichego Kroniki Mikaszówki
Lato 1988
Lato 1989
Lato 1990
Lato 1991
Lato 1992
Lato 1993
Lato 1994
Lato 1995
Lato 1996
Lato 1997
Zakończenie 1
Lato 1998
Lato 1999
Lato 2000
Lato 2001
Lato 2002
Zakończenie 2
Literatura
do druku...
(1.57MB / 98str.)

MIKASZÓWKA IX

Czas trwania: 14 dni 15.07-30.07.1996
Obrzędowość: M.A.S.H.

Zuchy 1.07-15.071
"Janina" 5.07-21.07
"KV" 1.07-21.07

UWAGI:
MASH - Mało Aktywni Starsi Harcerze (jedna z wersji).

 

Około 7:30 wyjechaliśmy spod szkoły 24 STO. Autokarem opiekował się Luciu. Z fajniejszych ludzi obecne były Asia Pawłowska, Ania Pietruczuk i ja. Na miejscu okazało się, że obiad się spóźni, bo nie ma gazu. Wbiło mnie to w zadumę. Do czego to doszło...
Żołądź zdecydował, że nocujemy na polówkach w namiocie. Nowy z ekipą coś przerabiali w namiocie obok i spali na pryczach. Nie było Adama Łukomskiego, bo bez niczyjej wiedzy pojechał do Augustowa. Gdy wrócił, to i tak się na nic nie przydał, bo podrywał dziewczyny z naukowego...
Luciu nocował w małym igloo, które było komendą, choć tak na prawdę to większość spraw załatwiało się w namiocie, w którym nocowały dziewczyny. Myśmy przejęli namioty po obozie "KV". Żeby było śmieszniej, to gdy oni wrócili, to okazało się, że nie mają gdzie spać. Część z nich nocowała w busie dh Jarka. Nie wiem kto ponosi za to winę - na pewno nie SH. Przez pierwszy tydzień nie mieliśmy (poza kuchnią) nic do roboty. Dochodziło do tego, że ludzie sypiali po 20 godzin na 24 godziny doby. Większość ochoczo brała udział w zajęciach w ciemni. Nowy robił obozowe drogowskazy, choć to ja zostałem sfotografowany.
Ważnym wydarzeniem był 17 lipca - urodziny Lucia. Luciu musiał wykopać swój prezent - minę p. piechotną, którą zakopaliśmy dwa dni wcześniej.
W dniach 20/21 lipca odbył się festyn w Mikaszówce. My, jako harcerze wnieśliśmy w niego duży wkład. Mniej więcej w tym czasie SH poszło na jajecznicę do obozu Czycha. W tym czasie przyjechał dh Pytlak. Luciak gwałtownie kazał mi ich zawołać. Druh nie zdążył dojechać do domku, gdy ja już zawołałem SH. Potem nagle się okazało, że to ja zawiniłem...
Odbył się też festiwal 19.07, w którym wzięliśmy udział. Jako SH wygrał piosenka moja i Lucia pt. "Moja gitara ma 6 strun". Wojtek też miał fajny utwór. Adam, Luciu, M.Cichy śpiewali irlandzkie rytmy...

25.07
Wieczorem odbyło się ognisko etnograficzne będące owocem rajdu "KV". Prowadzili je Wojtek i Marcin. Zebrali mnóstwo eksponatów, odbywając tygodniowy rajd wzdłuż granicy.

26.07
Wczesnym rankiem komandosi...SH dla rozrywki bawiliśmy się w Rosjan robiąc najazd na obóz naukowy. Jak podaje kronika SH "26 lipca tak z rańca, coś koło 6:30 rano na bindudze Lelak na północ od łagru "Zielona Poziomka" wylądowali żołnierze 6 dywizji komandosów z białoruskiego okrętu wojskowego. Dokonali oni desantu morskiego. Bardzo szybko opanowali zgrupowanie i wkroczyli do łagru, gdzie paroma strzałami unieszkodliwili resztki "wachmanów" i oswobodzili biednych ludzi, spędzając ich jak bydło na środek. W tym czasie przyjechał generał pułkownik Luciaszewskij. Nasi dzielni komandosi (ojczyzna powinna być z nich dumna) wysadzili bramę w powietrze, gdyż wóz pancerny nie mieścił się. Gdy generał wysiadł, lud, tak licznie spędzony, ...opanowali obózpadł na kolana, a gdy dowiedział się, że zostaną obdarowani chlebem, który z narażeniem życia sowieckij żołnierz niósł narodom uciśnionym, to lud zaczął całować generała po rękach. On to, gdyż tak było w piśmie wziął gwizdek, symbol władzy, uniósł do góry i mrucząc pod nosem słowa na chwałę komunizmu wręczył go Dominice, która była przywódcą ruchu oporu w łagrze. Komandosi poszli dalej na Zachód, nieść ten Czerwony Sztandar Wolności wszystkim uciśnionym ludom.

 
Amen."  

Harcerze Starsi: Marcin Bartosiewicz, Marcin Cichocki, Grzegorz Cichocki, Łukasz Nowacki, Adam Lewandowski oraz Paweł Bartosiewicz i Wojtek Albiński dokonali desantu na kajakach. Potem po spędzeniu ludzi na plac rozrąbali bramę, gdyż trabant z Dębiem (Piotr Dębiński), Luciem (Krzysztof Luciak) nie mieścił się.

26.07
Pogromcy duchówPoszliśmy w noc Bibipów do obozu harcerzy (wieczorem), a 27.07 urządziliśmy tam sobie ghost busters...
Sama akcja była bardzo podobna, tyle, że przyszliśmy lądem dzierżąc w rękach różne dziwne rurki, baniaczki czy też odkurzacz. Po wysypaniu zawartości odkurzacza na zebranych, całe SH pobiegło w las.
Sensacją tego obozu były tablice. Zwłaszcza jedna duża informacyjna, która miała być gotowa na 27 lipca. Żeby było śmieszniej, to do 16:00 26 lipca nikt mi nie pomógł jej robić, bo wszyscy uważali, że mają wolne, nie mówiąc, że dh Jarek co i rusz zmieniał koncepcję. W efekcie kończono ją po nocy. Oprócz mnie, malowali: Łukasz Nowacki, Adam Lewandowski, Piotr Dębiński, Marcin Bartosiewicz. Przy pracy pomagał nam Paweł Bartosiewicz. Przywoził nam lody oraz śmiał się ze wszystkiego. Przebojem była Saba (owczarek), która wymazała się w jakiejś krowiej kupie.Malujemy tablice W pierwszej chwili myśleliśmy sobie, że to jest owca. Ten obóz utrzymywało niewątpliwie zgrupowanie, które było ogromne. Miało nawet ze sobą grille.
Otwarcie ścieżki odbyło się 27 lipca. Nie byłem obecny, bo miałem kuchnię i tak szczerze, nie chciało mi się na nie iść. W kronice obozów naukowych jest kaseta z przemówieniem druha Jarka nagrana przez Marcina B.

28.07
O 14:00 machając chusteczką (białą) pożegnaliśmy autokar. W nocy 27/28 lipca dh Ania Matysiak i dh Asia Pawłowska dostały niebieskie podkładki pod krzyż. Ania swoją zaraz zgubiła, ale znalazł ją Marcin B.
Obóz zwinęliśmy w 29 godzin. 28 lipca wieczorem odwiedziliśmy knajpkę w Dalnym Lesie. 29 lipca też ją odwiedziliśmy. Powitałem panią słowami: "Dzień dobry. To znowu my." Do Warszawy wracaliśmy busem po nocy, zapakowani między rzeczy, pilnując, aby Druh nie zasnął.
Na koniec od siebie mogę dodać, że przebojem tego obozu był mój zielony, magiczny zeszyt. Najśmieszniejszą konstrukcją obozu była za to prycza Wojtka, która była rachityczną konstrukcją 5 cm wyższą od pryczy Marcina, bo Wojtek chciał patrzeć na Marcina z góry...
Najśmieszniejszym dzieckiem był Roger. Z różnych przyczyn. Dla rozrywki, aby odreagować między innymi od Rogera zdemolowaliśmy (ja, Luciu, Marcin B.) saperkami dekielek, zupełnie bezpański i podkładaliśmy go potem różnym osobom.
Był to najbardziej mało zorganizowany obóz w jakim brałem udział, gdyż ludzie po prostu się nudzili, i nie chodzi mi tu o harcerzy, ale nudzili się głównie cywile w naukowym. Na zakończenie chciałbym opisać kuchnię. Przez te 10 lat2 przeszedłem przez jej wszystkie szczeble. Wymarsz na posiłekOd młodego gościa, aż do człowieka, który pracował tam za pieniądze. Kuchnia na przestrzeni dziejów zmieniła się bardzo. Pomijam fakt, że mamy gaz. Ale mało kto już pamięta, że zestawy wprowadzone w 1994 roku spowodowały, że rano, na śniadanie nie gotuje się już zupy mlecznej i nie robi się już 360 kanapek np. z pasztetem, i każdy dostawał 3 sztuki, i musiał jakoś z tym żyć. W historię kuchni wpisywali się ludzie, którzy działali destrukcyjnie na jej działalność. Z tego panteonu wymienię: Norberta Okraszewskiego, Cygana, Boszczaka, Maski, Łukasza Pilińskiego, Kubka.
W dzisiejszych czasach kuchnia jest czymś na prawdę luźnym.
Tradycją jest, że na zakończenie obozu jest zawsze fasolka po bretońsku.

 

 

I.

Wazonik stoi na stole,
pierdut w wazonik kamieniem,
wazonik cicho zadzwonił,
spadając głośno na ziemię.
A babcia śpi dalej spokojnie,
bo babcia jest trochę przygłucha,
a ja jej w tym pomogę,
wsadzając jej druta do ucha.

Ref

To walczyk grzecznego Kubusia, znanego w całym miasteczku,
co nocą do majtek nie siusia,
i grzecznie się bawi w piaseczku.
To walczyk grzecznego Kubusia, znanego w całym miasteczku,
co przebrał się raz za strusia,
i schował jajeczka w piaseczku.

II.

Sąsiadce, co mieszka nad nami,
jej bardzo nie lubi mamusia,
wieczorem wejdę na górę,
w butelkę po mleku nasiusiam.
Sąsiadki córeczkę maleńką,
wieczorem w bramie zaskoczę,
majteczki jej zdejmę na siłę,
i wezmę se gumkę na procę.

Ref.

To walczyk grzecznego Kubusia,
znanego w całym miasteczku...

III.

Mój tato to też jest aparat,
nie wraca czasami do domu,
ja mu zrobię taki kawał,
do kawy nasypię mu bromu.
A mojej mamusi w tym względzie,
nie wróżę jej nic dobrego,
na wszelki wypadek do zupy,
doleję jej kwasku solnego.

Ref.

To walczyk grzecznego Kubusia,
znanego w całym miasteczku...

IV.

Mój dziadek od lat już 30,
fajeczkę ćmi nałogowo,
to ja mu zrobiłem z amforą,
mieszankę ciut, ciut wybuchową.
Gdy dziadek się w nocy obudził,
by fajkę wypalić po cichu,
to tak mu z cybuszka buchnęło,
że szukał babuni na strychu.

Ref.

To walczyk grzecznego Kubusia,
znanego w całym miasteczku,
co nocą do majtek nie siusia,
i grzecznie się bawi w piaseczku.

 

 
"Walczyk Grzecznego Kubusia" z pierwszego obozu.  
   

Następny Obóz

 

Przypisy:

 
1. W/G Joanny G. - "Krakostan - obrzędowość na Baltazara Gąbkę. Ja - komendantka - król Krak, Asia Słodka - oboźna - Chroboczek, Rafał Słodki - opiekun szóstki - smok Wawelski, Dominika Rzewuska - opiekunka szóstki - królowa Słoneczko, Mizerka - opiekunka szóstki - Balbina. Świetna kolonia, chyba najlepsza! Dodatkowo po dwóch tygodniach połowa składu kolonii została jeszcze na tydzień. Opiekowałam się nimi ja z Rafałem Słodkim." do tekstu...
2. W/G Cza-Czy - "Opisujesz 9 Mikaszówkę." do tekstu...