Dużego Cichego Kroniki Mikaszówki
Lato 1988
Lato 1989
Lato 1990
Lato 1991
Lato 1992
Lato 1993
Lato 1994
Lato 1995
Lato 1996
Lato 1997
Zakończenie 1
Lato 1998
Lato 1999
Lato 2000
Lato 2001
Lato 2002
Zakończenie 2
Literatura
do druku...
(1.57MB / 98str.)

MIKASZÓWKA III

Czas trwania: lipiec1990
Obrzędowość: Szlachta

UWAGI:

  1. Brak danych , w związku z tym przytoczone sytuacje nie będą w porządku chronologicznym.
  2. Piosenka obozu: "Widziałem orła".
 

 
 

KĄPIEL SONG

I.

NIE OGLĄDAJ SIĘ NA KANAŁ,
KIEDY GAŚNIE BRZASK,
BO USŁYSZYSZ WRZASK,
- DRUHNY KĄPIĄ SIĘ!
WTEDY ŁAP SIĘ ZA APARAT
I WYCIĄGAJ FLESZ,
DOBRZE USTAW OSTROŚĆ
I W DRUHENKI MIERZ!

Ref.

JEŚLI CHCESZ KĄPAĆ SIĘ
TO NIE RÓB TEGO SAM,
PRZECIEŻ WIESZ, ŻE PIERWSZEŃSTWO
W WODZIE JEST DLA DAM,
ALE CÓŻ, GDY KOSTIUMU BRAK,
- ZOSTAJE NOC
CHYBA WIESZ,
ŻE DZIEWCZĘCY LOS TO JEST PSI LOS.
BUL, ... BUL, BULU BUL...

II.

TAM W ODDALI TOŃ KANAŁU,
- SŁYSZYSZ DZIEWCZYN KRZYK,
[AAAAAAAAA!]
MOŻESZ CZEKAĆ WCIĄŻ,
NIE UMYJESZ SIĘ,
ALE JUTRO ZNÓW OD NOWA,
BĘDĄ STRASZYĆ CIĘ
JEŚLI BĘDZIESZ CHCIAŁ...
W NOCY UMYĆ SIĘ.

Ref.

JEŚLI CHCESZ....

 

 

(Utwór śpiewany na melodię "WĘDROWCA")
AUTORZY: Tomasz Bakalarski, Marcin Bartosiewicz, Piotr Dębiński.

 

 

Kanał Augustowski Na ten obóz pojechałem razem z ojcem zawożąc sprzęt na obóz. W ten sposób przyjechałem dzień wcześniej niż obóz i mogłem wreszcie zobaczyć jak wygląda kwaterka. Chyba wtedy byłem rozczarowany, ale z drugiej strony byłem dumny, że obóz przyjedzie, a już tam będę. Mnie i brata nie wyznaczono do żadnych prac, więc cały dzień była laba. Zresztą wszystko było już zrobione. Z całej kwaterki pamiętam kąpiel w kanale. Oprócz tonięcia to każdy mógł robić co chciał.

Następnego dnia przyjechał obóz. Ja byłem w zastępie Luciaka "Potoccy" - (ja, Grzegorz Cichocki - "Mały Cichy", Michał Nowicki, Tomasz Gołębiowski). Namioty już stały, więc dostałem polecenie od zastępowego wykopania 12 dołków pod kombajn. Wykonałem tę pracę. Fakt, że zjadły mnie mrówki, pominę. Wtedy ktoś z komendy doszedł do wniosku, że namioty stoją krzywo i kazał je przestawić. Z 12 dołków po prawej stronie namiotu, zostały tylko 4 po lewej stronie (nowej po przestawieniu), z czego 1 nadawał się do wykorzystania. Ciekawą sprawą z tego obozu była męska latryna. Była to konstrukcja z roku 1989, w której wymieniono parę żerdek. Dół był wykopany na ponad 4 metry. Medytując w tej latrynie nie widziało się dna... Potem zakopano w niej lodówkę Pelagii, która pamiętała jeszcze Cesarza Franciszka Józefa... Z konstrukcji latryny1 tzn. ramy korzystaliśmy jeszcze rok później.

Z pierwszego dnia obozu pamiętam scenę z obiadu, kiedy to zobaczyłem Adama Piekutowskiego, który płakał, bo zapomniał menażki... Dostał potem jakiś komplet od druhny Ewy.

Obrzędowość obozu była na szlachtę. Jak już wspomniałem ja byłem w zastępie "Potockich". SH ówcześnie miało nazwę "Młode Szable", Gołębiowi nie przeszkadzało wymawiać tą nazwę "Młoty i Szpadle". Pomimo represji ówczesnego SH [Marcin Grzywacz "Senior", Czychu, Marcin B., Dębiu, Robert (?)], Gołąb był twardy.

Pewnej nocy SH poszło podchodzić "4"(ZHR). Wracając postanowili odwiedzić Gołębia... Już szarzało, gdy czuję jak mnie coś budzi, a spałem z samego brzegu namiotu, ostatni licząc od placu apelowego. "Cichy, Cichy co to jest?" pytał Gołąb, który spał na kanadyjce obok mnie. "Nogi, w cichochodach, pewnie Seniora" odparłem. Sam widziałem podniesioną połę, na tyle ile pozwalały zasznurowane poły oraz nogi gościa, który ją trzymał. Momentalnie do mojej odpowiedzi zaczął się rumor. Jakiś dwóch "capów" próbowało wynieść kanadyjkę Gołębia, bo on sam błyskawicznie "desantował się" i wczołgał się pod podest z butami. Tych dwóch "kolesi" zorientowało się w czym rzecz i postawiło kanadyjkę na mnie. Tu mnie trafił szlag. Wszyscy w namiocie kazali łagodnie mówiąc wynosić się im. Gdy już wszystko się uspokoiło tzn. kanadyjka Gołębia wróciła na miejsce, "oni" sobie poszli, nastała cisza, doszedł nas cichutki szept Gołębia : "Chłopaki, poszli już?".

"Młode Szable"2 pamiętam z festiwalu ["MORDA"'90 (?)] jak odziani w skóry i łańcuchy odśpiewali utwór, że "Luciu na pryczy trzyma się mniej niż zero" (w tym momencie Czychu zgniótł w dłoni wymownie jajko) . Wygrali słoik pasztetu mazowieckiego, ale o pasztecie opowiem za chwilę, bo jest on jednym z "kanonów" życia obozowego...

Jak już wspomniałem SH podchodziło "czwórki". Zwiedziliśmy ten obóz za dnia, po nocy, kiedy SH zabrała stamtąd wszystkie flagi (oprócz jednej, którą Senior popsuł i nawet ZHR nie ściągnął jej do końca obozu). Obóz ZHR-u położony był za Tartakiem w lesie. Był przez to banalny w podejściu. Najpierw rozpoznania dokonało dwóch naszych w dresach udających turystów. Potem podchodzono obóz z różnych stron. Ciekawą sprawą w tym obozie był tzw. kurnik. Był to namiot - taka chatka na drzewie, w której mieszkał zastęp wartowniczy. Parę dni później na warcie stali młodsi [Bartek Szklarski, Bąku (?)]. Zajechali oni starym UAZ-em do obozu i kolesie przebrani za wojsko podali się za WOP. Nasi kochani wartownicy byli na tyle bystrzy, że im uwierzyli, nie poświecili na rejestrację, która była z Warszawy. Nawet kogoś budzili w komendzie (Kropa - oboźny), ale zostali olani. W czasie gdy warta biegała od komendy do "WOPistów", po obozie myszkowało dwóch gości na czarno ubranych. Nie mogli zabrać głównej flagi, więc zadowolili się proporcem dziewczyn, który był piękniejszy niż flaga na maszcie... Potem proporzec został odebrany przez "Czarną Gośkę" i przymocowany do anteny,i szalał z nią po lesie jej "Sierrą 2.3D".

Jak już też wspomniałem kluczową sprawą był na obozie pasztet mazowiecki w słoikach po 250g. Mieliśmy tego takie ilości, że nie wiedzieliśmy co z tym zrobić. Do tego był tylko dżem truskawkowy. Pasztet był też jako żarcie na chatki. Jeden z zastępów męskich zostawił jeden słoik na pniu w lesie. Słoik widziano jeszcze 2-3 lata później na tym samym pniu. Możliwe, że tam jeszcze stoi.

Zniszczona śluzaZ tego obozu pamiętam rajd. Mieliśmy przystanek we Frąckach. Ogólnie było zabawnie. Pierwszego wieczoru we Frąckach na stanicy zjedliśmy obiad. Druhna Gośka powiedziała, że idą na "rympał" i tam znajdą nocleg. Filomena zadała wtedy pytanie "A ile do tych rympał?". Pytanie to przeszło do kanonu obok innych powiedzonek obozowych. Ja osobiście wypowiedziałem się, że nie rozumiem muzyki metalowej (wtedy, wtedy...), Senior z Gołębiem patrzyli się na mnie jak na zielonego ludzika z czółkami. A gdy tłumaczyłem coś komuś "że za moich czasów" podobnie patrzyli się dh Babcia i dh Gośka. Nocleg z Frącek przeszedł do historii, jako że nie na co dzień sypia 60 osób3 w małej dyszce. Przewracaliśmy się na 3/4. A Donata leżąca obok mnie, obracając się swoimi łokciami "walczyła" o jeszcze trochę miejsca. Frącki były naszą stałą bazą. II dnia byliśmy nad Marychą w Stanowisku na obiad. Pamiętam pana Wałaszewskiego, który strasznie się śmiał, że Rosjanie zrobili granicę chłopu przez środek pola. Noc z II na III dzień rajdu spaliśmy też pod namiotem we Frąckach. Spaliśmy tylko w 30 osób. Pamiętam, że czułem jaki to luksus mieć wokół siebie parę metrów przestrzeni.

Kanał Augustowski o zmierzchuCiekawą sprawą na obozie był motyw kąpieli po nocy nago. Zaczęło się od dziewczyn, czego efektem był utwór zamieszczony już w opisie. Chłopcy robili to bardziej oficjalnie. Kropa zabrał nas wieczorem na kąpielisko: "No panowie, a teraz wskakujemy do wody w stroju Adama". On wskoczył, gdy się wynurzył zastanawiał się dlaczego my stoimy na brzegu. Wtedy każdy z nas zastanawiał się, cóż tak szczególnego jest w kąpielówkach Adama Lewandowskiego.

Inną śmieszną sprawą był tekst skierowany przez kogoś do Uli Kwiatkowskiej. "Ula masz nogi jak sarna..." "Takie zgrabne?" "Nie owłosione..." Cały obóz, apel w apel, na raporcie, ktoś wychodził i meldował "że on nie kocha Uli..." lub "Ja kocham Ulę..." Na tym obozie najliczniejszy męski zastęp miał Adam Lewandowski. Zajmował on dwa namioty. Stało się to dzięki fuzji z zastępem "Kochasia". Do tego zastępu weszli Marek Sieradzan, Paweł Dębiński - "Żołądź"4. Marek zasłynął z dwóch rzeczy:

 
  1. Pewnego wieczoru wśród ciszy rozległ się zniecierpliwiony głos Marka: "Żołądź, ile razy mam ci powtarzać, że protezy należy myć, a nie drapać..."(burza śmiechu i braw grzmiała jeszcze długo w nocy...).
  2. Był taki dzień kiedy Kropa jako instruktor służbowy poszedł do kuchni. Gwizdek w schedzie po nim przejęły: Magdalena Buchało, Ula Kwiatkowska, Agnieszka Szydłowska. Nie pamiętam dlaczego, ale zrobiono nam alarm mundurowy. Wszyscy stanęli w "rynsztunku" na placu apelowym. Wyżej wymienione druhny przystąpiły do sprawdzianu mundurowego. Szybko, jednak okazało się, że druhny mają a) pasy do góry nogami, b) krzywe chusty c) getry na lewą stronę, d) był tam nie zapięty jakiś guzik... Druhny doprowadzone do furii, kazały się rozmundurować. Wykonaliśmy to zadanie, po czym na gwizdek ubraliśmy znowu te mundury. Tym razem sprawdzian się odbył. Druhny w międzyczasie poprawiły swoje usterki. Odgwizdały rozmundurowywanie, a zaraz potem kolejny alarm, nie ma cudów, w 30 sekund nikt nie jest w stanie rozebrać się z munduru, ubrać się w ciuchy i umundurować na nowo. Wyszliśmy jak staliśmy. Najbardziej radykalnie ubrany w kąpielówki był Marek. Na jego widok szczęki opadły druhnom. My za to dystyngowanie i z szacunkiem biliśmy mu brawo. Zaraz potem szliśmy na mycie przedkolacyjne. Idąc równo w szeregu nuciliśmy pod nosami "Auschwitz Birkenau, sialalala-la".
 

Ostatniego dnia obozu gdy już złożono namioty odbył się ostatni apel. Wyszedłem na raporcie i powiedziałem, że nadal nie kocham Uli. Dostałem 5 po ciszy. Tego karniaka nigdy mi nie dano. Gdy obóz odjechał, ja zostałem. W tym czasie był mój tata na grzybach. Do Warszawy wróciłem z nim dzień lub dwa później niż wszyscy... W sierpniu pojawiłem się jeszcze raz w Mikaszówce. Tym razem pojechałem z ojcem, panem Kaczmarkiem, moim bratem i Michałem Kaczmarkiem. W Mikaszówce byli starsi, którzy uczestniczyli w spływie z dh Gośką (Lucyna, Kropa, Czychu, Ula, Ania Sulińska, Marcin Suliński, Dębik, Marcin B.). Był tam też pan Wałaszewski. Tata pojechał po sprzęt. Pan Kaczmarek chciał obejrzeć lepiankę Pelagi. Na czwartej Mikaszówce kierował ekipą remontującą SH. Z tego pobytu pamiętam urodziny Kropy i pana Kaczmarka, którzy robią "misia". Mile też wspominam to, że mogliśmy "Stynką" pływać po kanale do woli. Fajne też było łażenie po balach. Pelagia Surowiec też próbowała, ale ona tylko nogi sobie potłukła. Powrót pod dachem "Merca" leżąc na sprzęcie wspominam bardzo miło5.

Mam problem z ustaleniem konkretnej daty meczu w Gruszkach. Rozegraliśmy go na ogromnym polu. Ja byłem w grupie kibiców. Na ten mecz Daniel Kwiatkowski jechał z pucharem w ręku siedząc na dachu Skody pana Wałaszewskiego. Nie pamiętam czy była to 3 czy 2 Mikaszówka. Faktem jest, że przegraliśmy , mimo że nie ustępowaliśmy im pola...

 
   

Następny Obóz

 

Przypisy:

 
1. W/G Marcina B. - "Latrynę zwano "lotniczą", był z niej - przed zamaglowaniem widok na całą okolicę, a kupa leciała dłuuugo... Lodówkę zakopano, bo Pytol kazał zmniejszyć głębokość dołu po spojrzeniu w sześciometrową otchłań..." do tekstu...
2. Marcin twierdzi, że śpiewali też "HEAVY METAL KLINGĘ" (karabin! karabin! karabin i klingę! DE CAPO EL FINE). - przyp. - Cichy do tekstu...
3. W/G Marcina B. - "Cichy te 60 osób w małej dyszce to niemożliwa niemożliwość. Pominąwszy fakt, że maksymalna liczba ludzi w takim namiocie to 45 osób, w całej trudno byłoby wówczas uzbierać. Wydaje mi się, że musiało was tam byc około 30 (co i tak jest rekordem)."
- A ja tam byłem, się gnieździłem... (przyp. - Cichy)
do tekstu...
4. W/G Konrada P. - "Pewnie mylisz "Żołędzia" z kimś innym ponieważ on był u mnie w zastępie. Zastęp w składzie: ja, Czacza, Żołądź, Krzysztof Celiński i Maciej Chrzanowski." do tekstu...
5. W/G Marcina B. - "Płynąłem kajakiem >>Szaskłatija<< z Joanną Goleń. Pan Wałaszewski nie spływał choć faktycznie obozował wtedy w Mikaszówce."
W/G Joanny G. - "Spływ kajakowy był w 1991 roku (rok później - przyp. Cichy), po IV Mikaszówce. Wiem, bo byłam, płynęłam z Marcinem B. w kajaku >>Szaskłatija<<, był jeszcze Piotr i Paweł Janowscy, Madzia Buchało, Iga Kątny, Anna i Marcin Sulińscy, Kropa i jego 3 znajomych (Chmurek, Mucha i ...)."
- To co robiłby pan Wałaszewski w Mikaszówce? - przypis - Cichy
do tekstu...