Przyrodnik i humanista


Z dotychczasowej lektury tego artykułu uważny Czytelnik wyrobił sobie zapewne opinię o idealnym realizatorze opisywanej koncepcji. Nauczycielu, który w co najmniej równym stopniu jest humanistą, co przyrodnikiem. Który pozwala uczniom na pracy klasowej korzystać z zeszytu i podręcznika, bowiem pytania służą zachęceniu ucznia do korzystania ze źródeł i sprawdzenia tej umiejętności, a nie jego pamięci. Nauczycielu, który nie uważa czasu malowania plakatu na lekcji za czas stracony.

W istocie, jeżeli miałbym geografa, biologa albo fizyka namawiać na studia podyplomowe, aby przygotować go do prowadzenia zajęć przyrody, to zaproponowałbym mu raczej kierunek humanistyczny. Tak naprawdę, wszystko to, co stanowi merytoryczną treść programu przyrody, powinno być nieobce człowiekowi, który kiedykolwiek zdał maturę. Znacznie ważniejsze wydają mi się możliwie szerokie horyzonty myślowe nauczyciela, jego własna umiejętność posługiwania się słowem w mowie i piśmie i korzystania ze źródeł oraz najzwyklejsza chęć współpracy z uczniami i przeżywania wspólnie z nimi czegoś nowego.

 

 
Cofnij      Dalej   (I co dalej?)