|
W
Bieszczadach jak co roku...
Bystre k/ Baligrodu, 7-11.11.2003 r.
|
W piątkowy wieczór, a właściwie nocą, pod SSP nr 24 STO zebrał
się pokaźny tłumek turystów. Wyjazd z Warszawy zaplanowany
był na 23.30. I rzeczywiście, niemal o tej właśnie porze autokar
ruszył w długą drogę. Podróż minęła w miarę nie-śpiąco, chociaż
co dzielniejsi spali na podłodze autokaru, a ci, z którymi
siedzieli mieli dzięki temu więcej miejsca na siedzeniach
:) |
Ok. godziny siódmej w Lesku wysadziliśmy
z autokaru Druidów, którzy podążyli dalej do Wetliny. Sami
mieliśmy zwiedzić muzeum w Bóbrce, ale wystąpiły małe problemy
techniczne, ponieważ wybrana Bóbrka okazała się nie tą właściwą.
Dzięki temu byliśmy wcześniej na miejscu. Zakwaterowaliśmy
się w luksusowych domkach (5-8-osobowych), troszeczkę rozgrzaliśmy,
noc bowiem była bardzo zimna, najedliśmy się i pełni zapału
ruszyliśmy na podbój naszego pierwszego szczytu o nazwie Noname.
Po drodze napotkaliśmy na "gwałtowne" podwyższenia
terenu, dlatego też, szybko zrobiło się ciepło. Oto grupa
już rozgrzana----->. |
|
|
Wielofunkcyjny przewodnik Kwadrat doprowadził
nas po kilku godzinach do Baligrodu, gdzie zrobiliśmy zwiad
i okazało się, że Baligród ma cerkiew i kościół katolicki.
Po dłuższym chodzeniu odezwały się nasze żołądki więc poszliśmy
do "Swojskiego jadła", gdzie najpopularniejszym
daniem okazały się pierogi ruskie ze śmietaną, swojski hamburger
oraz swojski barszcz czerwony. Po sycącym obiedzie ruszyliśmy
w drogę powrotną. Pokonując liczne opory: zimnego powietrza
i tarcia, po ok. godzinie dotarliśmy na miejsce. Po podsumowaniu
dnia poszliśmy spać (to ostatnie zdanie kryje w sobie program,
który odbył się pomiędzy godziną 17 a 23 i był intensywny
towarzysko ;-). |
Drugiego dnia po licznych dyskusjach ruszyliśmy
na Chryszczatą. Po drodze zauważyliśmy zespół błękitnych TOI
zwany "Błękitną Rapsodią". Na szczycie spotkaliśmy
mroźną i wietrzną zimę. Do Komańczy dotarliśmy jak się zrobiło
ciemno. Autokar-wybawicie dostarczył nas stamtąd do "Zelmeru"
na obiado-kolację. |
|
|
Po powrocie do domu nastąpiła najbardziej
oczekiwana część wyjazdu: "Idol". Były dwie kategorie
zespoły i soliści. W kategorii zespoły wygrały "Dwie
Łzy" w repertuarze Eweliny Flinty. W kategorii solistów
w pierwszej trójce znaleźli się "Trzej Tenorzy"
na czele z panem Andrzejem Dyczkowskim, dalej Mister Ścieżka
i druh Pytol. |
Wyczerpani poprzednimi wycieczkami trzeciego
dnia podzieliliśmy się na dwie grupy: ambitną i... drugą.
Grupa ambitna w składzie Ula, Małgi, Olga, Agnieszka, Wodzik,
KuBaszuk, autorka, pan Andrzej i pan Ścieżka ruszyła na podbój
Łopiennika. Zanim doszliśmy do celu zdobyliśmy Waltera. Druga
grupa przeszła się ścieżką dydaktyczną od Wołkowyi do Baligrodu.
Po drodze napotkała zające olbrzymy (wg Piotrusia Szczęsnego);
te zające okazały się jednak sarnami. Wieczorem odbył się
quiz i impreza u DJ'a Rebeja (miał magnetofon!!!), zamykająca
wyjazd.
Wyprawę można uznać za udaną, a nawet za bardzo udaną. Bieszczady
o tej porze roku były naprawdę śliczne i ten, kto tego nie
widział, ma czego żałować. |
|
|
|
Do zobaczenia za rok!
|
|
Ania
Rozmus |
|
Jako bonus zamieszczamy, opracowany
przez uczestników wyprawy...
|
|
|