Spotkanie w Dobieszczyźnie

Można uczyć inaczej

Dyrektorzy szkół powiatu jarocińskiego mieli okazję zapoznać się z metodami nauczania stosowanymi w jednej z placówek warszawskich. Spotkanie z autorem nowoczesnego programu odbyło się w Dobieszczyźnie. Tamtejsi nauczyciele wprowadzili już nauczanie blokowe w swoich klasach.

 
     

Zasady pedagogiki według Pytlaka

  • Ucz się, aby mieć o czym myśleć, a myśl, żeby wymyślić coś własnego;
  • Kogokolwiek uczysz, uczysz dla siebie;
  • Kieruj się zdrowym rozsądkiem (z zastrzeżeniem: nie słuchaj zdrowego rozsądku, jeżeli mówi ci, że nie możesz zrealizować marzeń);
  • Realia nie są niezmienne;
  • Bez wytrwałości nie ma efektów.
 

 

16 marca w Szkole Podstawowej w Dobieszczyźnie odbyło się spotkanie nauczycieli szkół w Dobieszczyźnie i Komorzu z pomysłodawcą i współautorem "Jednolitego programu nauczania blokowego" - dyrektorem 24 Społecznej Szkoły Podstawowej w Warszawie, Jarosławem Pytlakiem. Obie szkoły, w Dobieszczyźnie i Komorzu od września tego roku, realizują ten program w klasach IV. Na spotkanie zaproszenie zostali dyrektorzy szkół powiatu jarocińskiego.
- Ten program, to nie tylko jeden z wielu dostępnych na rynku programów, to także filozofia innej szkoły, szkoły przyjaznej dla dziecka, szkoły twórczej zarówno dla uczniów i nauczycieli - powiedziała Barbara Milecka, dyrektorka szkoły w Dobieszczyźnie.

Dyrektor warszawskiej placówki rozpoczął swoje wystąpienie od przedstawienia 5 zasad pedagogiki obowiązujących w jego szkole. - Przesłaniem jest stwierdzenie, że zarówno uczeń jak i nauczyciel musi być wyposażony w pewien zasób wiedzy. Tyle, ile jest mu potrzebne do twórczego myślenia. Cała reszta zdobywanej wiedzy wynikać winna z własnych zainteresowań, pasji i chęci, których rozbudzenie jest zadaniem nauczyciela w stosunku do dziecka - stwierdził Pytlak. Jego zdaniem sensem nauczania jest tworzenie, na bazie posiadanych wiadomości, okazji do wyrażania siebie w sposób indywidualny. W kierowanej przez niego szkole nauczyciel tworzy własny program, dostosowany do lokalnych możliwości i uwarunkowań. Na nic wszelkie kanony pedagogiki, jeżeli nie przystają do sytuacji, które niesie życie. Czasami od najmądrzejszych zasad lepszy jest zdrowy rozsądek. Nie ucz tego, czego sam nie umiesz. Nie wymagaj od dzieci nauczenia się mnóstwa liczb i faktów na pamięć, jeżeli sam musisz zaglądać do podręcznika. Zadawaj tyle, ile jesteś w stanie sprawdzić - mówił Pytlak. Później przedstawił swoją szkołę, która działa od 1989 roku. Mieści się na warszawskim Bemowie. Jest szkołą niepubliczną o czesnym w wysokości 540 zł miesięcznie. W ramach czesnego szkoła zapewnie swoim uczniom przedpołudniowe zajęcia lekcyjne, opiekę wychowawczą w czasie 75 minutowej przerwy na obiad, ciepły posiłek, wyjazdy na wycieczki i szeroką, bo liczącą 40 pozycji, ofertę zajęć pozalekcyjnych w godzinach popołudniowych. Liczy 162 uczniów, a liczba kandydatów przekracza ilość miejsc, limitowaną przede wszystkim warunkami lokalowymi szkoły. W rankingu "Polityki" znalazła się na czwartym miejscu wśród warszawskich, niepublicznych szkół podstawowych. Nie jest jednak nastawiona na produkowanie olimpijczyków i laureatów różnorakich konkursów. Absolwenci szkoły, z niewielkimi wyjątkami nie ubiegają się o wstęp do renomowanych warszawskich liceów. - Noblistów Polacy wychowali niewielu, a ci których mamy, to i tak nie nasza zasługa. Natomiast każdy człowiek ma prawo nauczyć się żyć w harmonii z sobą, nauczyć się radzić sobie z otaczającym światem i próbować być szczęśliwym - powiedział dyrektor warszawskiej placówki. W szkole realizowany jest program blokowy. Rok szkolny dzieli się na 5 pięć bloków trwających po 6-7 tygodni. Każdy blok ma inny temat przewodni, wokół którego budowana jest i uzgadniana przez zespół uczący tematyka zajęć. Rolę koordynatora spełnia wychowawca. Np. w bloku I w kl. IV "To właśnie ja!" uczniowie na przyrodzie poznają fizjologię swojego organizmu, na j. polskim uczą się przedstawiać, opisywać swój wygląd, swój charakter, na historii poznają genealogię swojej rodziny, a na matematyce uczą się umiejscawiania zdarzeń na osi liczbowej. W bloku II "Narodziny" poznają narodziny w różnych aspektach, od biologii narodzin poczynając, poprzez narodziny starożytnych cywilizacji, na teoriach powstania świata kończąc. Aż do szóstej klasy, z zachowaniem zasady integralności zjawisk rozpatrywanych z różnych stron. Na początku każdego bloku uczniowie dostają karty wymagań, na których określone są konkretne umiejętności, np. "Umiem dodawać sposobem pisemnym liczby w zakresie do 10.000" lub "Potrafię napisać prostą instrukcję". Każde wymaganie ma podana maksymalną punktację. W ostatnim tygodniu bloku tematycznego, zwanego tygodniem zaliczeń, dzieci piszą test kompetencji, który jednak nie wpływa na oceny z przedmiotów. Ma po prostu przyzwyczaić uczniów do tego typu sprawdzania wiedzy i umiejętności i uświadomić integralność nauczania. Podczas spotkania w Dobieszczyźnie Jarosław Pytlak rozdał dyrektorom szkół powiatu jarocińskiego materiały informacyjne, między innymi autorskie rozwiązania podręczników w formie skoroszytów z wymiennymi kartami. Chętnych zapoznał z komputerowym programem ułatwiającycm tworzenie przejrzystej formy oceny opisowej w klasach I-III. Dyrektorzy jarocińskich placówek mieli różne wrażenia po spotkaniu. Jak podkreśliła dyrektorka szkoły w Dobieszczyźnie "w zależności od tego, kto i po co tu przyjechał". - Część zaproszonych dyrektorów w ogóle nie przyjechała. Widocznie w swoich szkołach mają tak dobre systemy nauczania i wychowania, że żadnej refleksji z zewnątrz nie potrzebują. Niektórzy uczestnicy spotkania umawiali się na spotkania ze swoimi nauczycielami. Inni twierdzili, że to stracony czas. Jeszcze inni mówili: "Koncepcja Pytlaka dała nam do myślenia". Wielu zastanawiało się, czy nadmiernie nie przemęczają dzieci starając się nauczyć je wszystkiego, co wymyślili autorzy realizowanego przez nich programu - powiedziała Milecka. - Dla naszej szkoły była to okazja do refleksji, do wzięcia z zaprezentowanych treści tego, co według nas najlepsze. Bo my już wiemy, że nie wszystko można i trzeba przenieść z realiów warszawskich w nasze. Zespół nauczania początkowego zastanawia się, czy wprowadzić system paszportów w klasach I-III. Nie wiem, jaką podejmą decyzję i nie zamierzam niczego narzucać. To oni są fachowcami od "maluchów". Ale wiem jedno, że w trakcie wymiany zdań i rozważań nad zaletami i wadami na pewno wymyślą coś nowego, coś twórczego i coś lepszego. I o to chodzi.

Zdaniem dyrektorki szkoły w Dobieszczyźnie wprowadzony tu program wyróżnia spośród innych to, że jest całością obejmującą wszystkie przedmioty. Barbara Milecka podkreśla, że dla niej, dla nauczycieli w jej szkole ważniejsze od treści są założenia, filozofia pedagogiczna programu Pytlaka. - Uczymy według niego kilka miesięcy. To zbyt mało czasu, żeby podsumować, ale wystarczająco dużo, żeby podzielić się kilkoma refleksjami - mówi Milecka. Nowy sposób uczenia wymaga innego podejścia zarówno od uczniów jak i nauczycieli. - Nauczyciele opracowujący karty wymagań muszą sobie postawić pytanie, dlaczego i po co chcę ich tego nauczyć? Uczeń musi zdać sobie sprawę, że możliwość wyboru to nie tylko prawo, ale i odpowiedzialność za swoją decyzję - mówi dyrektorka. Szkoła w Dobieszczyźnie stara się oferować dzieciom różnego rodzaju zajęcia dodatkowe prowadzone w formach warsztatowych. Nie są to kółka przedmiotowe, ale zajęcia komputerowe, szachowe, teatralne, plastyczne, ekologiczne, kurs na kartę rowerową, kompozycje ozdobne, aerobik i inne.

Dyrektorka szkoły w Dobieszczyźnie uważa, że warto było wprowadzić nowy system nauczania w jej szkole. - Uczymy rzeczy praktycznych, musimy schylić się nad każdym dzieckiem. Ocena punktowa jest o wiele bardziej obiektywna, uczy samodzielności. "Wymyślanie" ciągle czegoś nowego przez nauczycieli jest twórcze, konsoliduje zespół uczący, daje również satysfakcję i wiarę we własne siły. Na przekór jednemu z metodyków, który na konferencji sierpniowej powiedział, że realizowanie warszawskiego programu w wiejskiej szkole jest szaleństwem, deprymując przy tym nauczycieli. Nie jestem pewna, czy rolą metodyków jest "podcinanie skrzydeł"? - zastanawia się dyrektorka. Podkreśla, że sami uczniowie uważają, że jest lepiej niż było. - Niektórzy, szczególnie chłopcy, twierdzą jednak z rozbrajającą szczerością: "Proszę pani, poprzednio załapałem trzy piątki i na jakiś czas miałem spokój, a teraz muszę wszystko umieć". Powoli się przyzwyczajają i muszę przyznać, że dopiero teraz po III bloku, ich wyobraźnia ogarnia system oceniania i zaczynają planować, co trzeba zrobić, żeby osiągnąć satysfakcjonujące ich rezultaty. Jeżeli starczy dobrych chęci to będziemy szukać i wymyślać nowe przez kolejne lata, bo w pedagogice nic nie dzieje się z dnia na dzień, na rzeczywiste efekty trzeba poczekać - dodaje Barbara Milecka.

Anna Kopras-Fijołek
Gazeta Jarocińska 14 (496) 7 kwietnia 2000 r.