Z trzeciej ręki   29/01/2003 @ 18:18

Per-wery na deptaku, albo jak długo można jeść obiad z Cichym - czyli zimowiska w Krynicy dzień trzeci!
------------------------------------------------------
Krynica Górska, dn. 27.01.2003 r.

Kochani Rodzice!
Dzisiaj pobudka była jak zwykle, o 7:15! Czy wy rozumiecie dramatyzm tej sytuacji?! To bardzo wcześnie, w końcu dzień w dzień pracujemy co najmniej do pierwszej w nocy, i to mimo gwałtownych wysiłków kadry, która próbuje nas uśpić już od 22-giej! I znów ta muzyka klasyczna! Ile można...? Pobudka, zbiórka, śniadanie, obiad, kolacja, cisza nocna... – wciąż tylko rzępolenie i rzępolenie, jakby nie można było potraktować nas po ludzku – to znaczy syntezatorami i perkusją!
Śniadanie było pyszne (to jest ironicznie i zawsze tak będzie, dopóki będą nas traktować zupkami mlecznymi). Po śniadaniu poszliśmy na narty. Oczywiście większość czasu spędziliśmy w kawiarni. To taki sposób na oszczędzenie pieniędzy na wyciągi. Yasioo upadł na snowboardzie i spuchł w palcu. Zalecono mu fotografię. Chyba powinien się najpierw uczesać. Po powrocie autobusem, dowiedzieliśmy się, że przyjechał Wiktor. Mimo to zjedliśmy obiad. Nasze dziewczęce jedzenie trwało tym razem 3 godziny, 13 minut, 31 sekund i 99 setnych (po prostu od tego posiłku przy naszym stole zasiadł Cichy!!! Podobno na stałe:(). Gdy wróciliśmy do pokojów, znów puścili nam muzykę klasyczną (denerwującą muzykę klasyczną). Na zbiórce druh ogłosił nam, że możemy pójść na sanki lub na łyżwy. Tak długo się wybieraliśmy, że na lodowisku okazało się, że jesteśmy spóźnieni i nie możemy jeździć. Wróciliśmy źli, szczególnie Wojtuś Rebejko. Nie mogliśmy nawet na pociechę zjechać po sankostradzie, bo ją zasypało. Miary nieszczęścia dopełnił Yasioo swoim palcem w gipsie.
Po kolacji była gra terenowa po Deptaku. Wyobraźcie sobie, że nikt nie zginął, nie spóźnił się, a na mecie kłóciliśmy się o wyniki tylko chwilkę. Wygrała grupa Pawła Rycaja z Patrykiem i Julią Spears. która wkręciła się do tego patrolu w zastępstwie Małgi Czwarno. Finiszująca w patrolu Per-Wery Zuzia Rebejko padła na mecie i nie wstała. Niestety, tylko przez kilka minut, a na domiar złego nie straciła przy tym głosu, wręcz przeciwnie – dziamgoli od tego czasu z jeszcze większym uporem (i jeszcze mniej zrozumiale) niż wcześniej.
Po grze oglądaliśmy nagranie wczorajszego castingu. Zebrała się też redakcja naszej gazety VIVA-t 99 WDH, która postanowiła wyjść z ukrycia i w tym celu powiesiła na ścianie duży karton. Ciekawe, co będzie dalej?
Na prezentację castingu przyszła do nas z wizytą druga grupa mieszkająca w naszym ośrodku. Jutro my idziemy do nich z rewizytą. Na dyskotekę :):):):)!!! Ogólnie było fajnie, a gdy ktoś zobaczył siebie w telewizji, uciekał do pokoju. Szybkość ucieczki była odwrotnie proporcjonalna do poziomu inteligencji delikwenta. Potem była cisza nocna, dziewczyny układały zamki z kart, a kadra biegała, złościła się i krzyczała, zaś zastęp Statystów długo w noc sprzątał swój chlewik.
PS. Michał Kowalczyk leczy swoje ucho. Yasioo kombinuje, jak jeździć z łapą w gipsie. Julii i Oli Gębarskiej przeszły chwilowo wapory.
PPS. Nie odbyła się kolejna prezentacja filmów archiwalnych – Arus zapomniał.
PPPS. Wybrane dobre uczynki zimowiskowiczów: „Pchałem samochód od tyłu" (od przodu też chciał pchać, ale nie było po co), „Oskrobałem pomarańczowego brudasa" (chodzi oczywiście o Pytolota), „Towarzyszyłam Jankowi w niedoli" (to wcale nie znaczy, że Blondi złamała sobie kciuk).
 «
Galeria 99 WDH do kupienia za jedyne 7 zł.