Imprezy:
Szczepu
Hufcowe
Inne
Fotoreportaże 1
Fotoreportaże 2
Fotoreportaże 3

Po co nam Szczep?
Relacja z Sejmu Szczepu
5 października 2004 roku

Na początku był chaos, potem wyłoniły się z niego zaczątki porządku.
Po drobnych zawirowaniach, nawoływaniach, poszukiwaniach, powitaniach i przesiadkach okazało się że jest nas ... 14 osób. Nasunęło się pytanie, czy wobec tak małej frekwencji (przewidywano 20-40 osób) odbędzie się sejm, czy jednak nie. Po częściowo tylko żartobliwej dyskusji doszliśmy do wniosku że chyba jednak warto go przeprowadzić, skoro już się zebraliśmy (nawet w tak wątłym składzie) bo obecni są przedstawiciele wszystkich drużyn, a jeszcze kilkoro zaanonsowało się w późniejszym terminie.

Wobec tego postanowienia dh. Marcin Bartosiewicz naprędce sporządził listę obecnych i wręczył mandaty uprawniające do głosowania. Lista krążyła aktywnie przez większość czasu, dopisywana o każdego nowo przybyłego.

Gwoli spraw podstawowych wybrano protokolanta (-tkę, jeśli chodzi o ścisłość), więc zapisany został pierwszy wniosek. Padła prośba o zmianę kolejności obrad, ze względu na chwilową nieobecność niektórych zainteresowanych i została jednogłośnie przyjęta. Dopiero po tym dh. Piotr Dębiński zgłosił wniosek o przeprowadzanie ogólnych głosowań jawnie, a przy wyborze komendanta tajnie, co również zostało przyjęte.
Po uporaniu się z tymi formalnościami przeszliśmy do celu właściwego - obrad.

Punkt pierwszy: przyjęcie sprawozdania finansowego od ustępującego skarbnika Szczepu, oraz udzielenie absolutorium. Z powodu nieobecności skarbnika zawiłości finansowe (których tu nie będę przytaczać) przedstawił dh. Jarosław Pytlak. Wyłonił się z nich obraz braku długów, uporządkowanych dokumentów finansowych i kogoś, kto się w nich orientuje, więc wniosek o przyjęcie sprawozdania został zaakceptowany.

Następnym punktem było przyjęcie sprawozdania ustępującego komendanta Szczepu, oraz udzielenie absolutorium. Dh. Piotr Dębiński krótko a treściwie przedstawił wszystko: warunki ogólne nie pogorszyły się, ostatnio Szczep ograniczył nieco udzielanie się na forum Hufca, po roku nie mamy żadnych długów tudzież zobowiązań, również finansowych, a odpraw komendantów w Hufcu nie było, więc nie można powiedzieć żeby coś zostało ustalone.

W tym momencie dh. Jarosław stwierdził że należy to co powiedział komendant rozdzielić na 2 zagadnienia: absolutorium i ocenę samego Szczepu i jego funkcjonowania. Popadając w negatywną nutę druh wygłosił mowę, której ogólny sens był niestety ponury: po co w ogóle tworzymy Szczep? Mamy więcej porażek jak sukcesów. Po co to robimy? Czy komendant ma tylko reprezentować Szczep na zewnątrz, czy robić coś więcej? Nie mamy gospodarki finansowej, ani sprzętowej. Nie mamy odpowiedniej kadry, a ogólna kondycja Szczepu jest mocno kiepska.

Wszyscy zaczęli oponować przeciwko takiemu myśleniu, wiec po kilku rozgrywkach słownych postanowiono stworzyć tabelkę i wypisać wszystkie za i przeciw funkcjonowania Szczepu. Druh przyjął postawę adwokata diabła i zgłaszał minusy z rzadka przez kogoś wspomagany, a reszta myślała nad istniejącymi plusami.

Funkcjonowanie Szczepu

+ -
  • wspólne imprezy, tradycja
  • akcje zarobkowe
  • obozy i wyjazdy
  • baza w Rudawce
  • możliwość realizacji przez Szczep dużych imprez
  • integracja między drużynami
  • silniejsza pozycja w Hufcu
  • koordynowaniem pracy Szczepu zajmują się 2 osoby (odpowiedź Uli zapisana na specjalne życzenie druha: cieszmy się że 2 a nie 1! Może kiedyś będą 3!)
  • nieraz brak chętnych do konkretnych zadań
  • niewydolność gospodarczo-finansowa
  • brak mody na bycie kadrą, bo wygodniej być szeregowym, nie ponosić odpowiedzialności (ciężka, acz niekiedy prawdziwa odpowiedź Uli: czy młoda kadra nie jest bardziej ciężarem niż pomocą?!)

Na koniec Dębik powiedział, że wychowanie w harcerstwie przynosi pozytywne skutki w przyszłości, a Druh patrząc na tablicę stwierdził że plusów jest więcej niż minusów, więc może coś w tym jednak jest.

Wracając do wcześniejszego punktu obrad absolutorium przyjęto większością głosów.

Chłopcy dowiedzieli się przypadkiem o czekającym na wszystkich cieście, wiec zaczęli nudzić o przerwę, lecz zdecydowano że najpierw podzielimy się na komisje tematyczne. Ogólnie punktów było 3: plan pracy i podział imprez; gospodarka sprzętowo-finansowa i harcówka; oraz statut. Ze ścisłego podziału zadań szybko zrezygnowano z prostej przyczyny: wszystkich najbardziej interesował plan.
Wskutek jęków i teatralnych szeptów grupa cateringowa nawet wyszła z sali, lecz napotkała na swej drodze pewne trudności. Ku rozpaczy żarłoków przerwa została przesunięta z powodu schnącej podłogi.

Przy omawianiu planu pracy padł nowatorski (przynajmniej dla młodszej kadry) pomysł przeprowadzania imprez kadrowych, typu biwak pod koniec wakacji. Za pomysłem przemawiało to, iż będzie motywujący i relaksacyjny, a przeciw że przecież kadra i tak ma za mało czasu. Zgodzono się zatem że nie muszą to być wyjazdy, że może to być przecież samo spotkanie. Największą aprobatę zyskały warsztaty: lepiej spotykać się konstruktywnie, zaczniemy szkolić nową, młodą kadrę i zintegrujemy się z nią. Pomysł cyklu imprez "Ciocia Asia Zaprasza" został jednogłośnie okrzyknięty świetnym, a pierwsze zajęcia wstępnie ustalono na po Wigilii Szczepowej.

A kiedy Wigilia? Ustalono z grubsza co, kiedy i jak następuje:

  • Bieszczady 10-14.XI. org. Druh Jarek
  • Noc Desperatów 4-5.XII. org. Łowcy Przygód
  • Wigilia 21.XII. 17.00 org. Magdalena Cieślak
  • Marzanna Hufcowa 18-20.III. org. Hufiec
  • Majówka w Mikaszówce z reprezentacją zuchów 30.IV.-3.V.

Niestety padło tylko tyle dokładnych dat, niemniej oprócz tego są jeszcze na pewno: bal w Smoszewie (org. Janina), Święto Szkoły, Boże Ciało (wyjazd w góry- org. Druidzi), obóz i dwa letnie festyny (m.in.. na Bemowie).

Poganiana cokolwiek wściekłym wzrokiem grupa cateringowa udała się (po wcześniejszym sprawdzeniu stanu podłogi) przygotować co wiadomo, wiec zaraz po rozdaniu obecnym kubków i wniesieniu kulinariów udaliśmy się na przerwę. Przerwa jak to przerwa, minęła bez większych ekscesów, jedni się obijali, inni mieli radę, co poniektórzy przygotowywali się do jeszcze nie poruszonych punktów obrad. W ciągu około 20 minut udało nam się pochłonąć w całości 3 ciasta i 6 litrów picia, nie licząc sporadycznej herbaty.

Z nowymi siłami zasiedliśmy do dalszych obrad. Jako rozwiązanie problemu gospodarki sprzętowej zaproponowano rozdać sprzęt po drużynach, bo lepiej o niego zadbają. Zostało to przez Julię skwitowane stwierdzeniem: o sprzęt sprywatyzowany dbasz lepiej niż o państwowy. Po namyśle dołączono uzupełnienie o udziale kwatermistrza. Bez jego wiedzy i zgody nie bierzemy żadnego sprzętu.

Żeby nie poprzestać na suchych ustaleniach, Druidzi od razu zastrzegli że chcą Silver Tenty, twierdząc, że jako drużyna praktycznie wędrownicza, najlepiej o nie zadbają.
Dh. Julia Budziszewska posunęła się nawet do wyjawienia że jest ktoś chętny do naprawienia wszystkiego w Silverze, pod warunkiem że namiot nie wywędruje nigdzie od razu i nie zniknie. (Brawo Julek!)
Kawałek rozmowy na ten temat:
Jula: Mamy elementy do prawie 3 Silverów. Jeden, kompletny, ma Julek, a reszta to same fragmenty.
Druh: Np. w harcówce jest tropik..
Jula: O!
Kicek: Ja mam podłogę!
Marcin: Ja mam pilota!
Jula: O! A ja wiem gdzie są dodatkowe maszty! Czyli mamy jeszcze jeden! Hura!

Gdy już ustały śmiechy i spekulacje zajęliśmy się statutem. Nie zagłębiając się w szczegóły zmian, dyskusje i głosowania nad nimi napiszę tylko, że nastąpiło kilka zmian. Najważniejsze to zmiana statusu dotychczasowych harcerzy starszych na wędrowników i zmiana w próbie na wędrownika (dawna na HS) na pracę i próbę szlaku. Kto chce się zapoznać ze zmianami konkretnie i naocznie niech znajdzie statut na stronie. Nowy, zmieniony statut przyjęto bez zastrzeżeń.

W tym momencie padł wniosek Piotra Miazgi: nie głosujmy tyle! Gdy już się uspokoiliśmy Piciu dokończył: głosujmy tylko gdy jest kontr-rozwiązanie. Obiecaliśmy pamiętać o tym na następnym Sejmie.

W końcu doszliśmy do ostatniego punktu obrad, do wyboru nowego Komendanta Szczepu. Zgłoszono 2 kandydatury: Piotra Dębińskiego i Marcina Bartosiewicza. Dębik nie wyraził zgody na własną kandydaturę, motywując to uzasadnieniem że czas na przerwę, tym bardziej że zrezygnował też z kandydatury do Komisji Rewizyjnej i stracił kontakty z władzami, są tacy co mają lepsze, a nie chce być Komendantem nie pojawiającym się w Hufcu. Zostało to przyjęte stwierdzeniem że Dębik usuwa się w cień żeby móc wkroczyć w razie takiej konieczności, a na razie nie określa się na żadnej funkcji (poza wiceprezesem Rudawki ?).

Marcin, nie mając niejako wyboru, nie zgłosił sprzeciwu. W kilku słowach przedstawił co myśli: funkcja może być dobrym sposobem pracy nad sobą, że postara się pomóc Szczepowi bo jest tego wart (Szczep, nie Marcin), a ma (choć też mało) nieco więcej czasu niż Dębik (Marcin, nie Szczep).
Korzystając z możliwości pytań Maćko zadał takowe, o funkcję Komendanta Szczepu z punktu widzenia szeregowca. Odpowiedź w skrócie brzmiała: ostateczną instancją, trochę strachem na wróble, ale jednocześnie kimś z kim można porozmawiać. Jula wtrąciła się mówiąc, że to ktoś nad drużynowym, kto mu ułatwia, np. załatwianie spraw w Hufcu. Marcin ze śmiechem skwitował tą wypowiedź: Grr, Jula, kradniesz mi tekst!

Ustalono sposób głosowania i Ula zaczęła rozdawać karteczki. W tym momencie, jako że zostałam sprowokowana, zupełnie nie dbając o zgody i inne pozwolenia przytoczę wymianę zdań która padła:
Druh (po otrzymaniu krateczki): Ula! Czy zabrałaś te karteczki ode mnie z biurka?
Ula: Eee.. tak.
Druh (oglądając krytycznie krzywo przyciętą karteczkę): I pocięłaś je?
Ula: Eee.. tak.
Druh: A wiesz ile to kosztuje?
Ula: Łoj.
Maćko (z namysłem, przyglądając się karteczce): Ładny papier. Wizytówkowy?
Marcin (mierząc): Jak napiszemy kandydata małymi literami to i wizytówka się zmieści.
Druh (z rozpaczą): Mam prośbę, piszcie małymi literami! To będę miał jeszcze trochę z odzysku!
Jula: Ja mogę pisać ołówkiem!
Druh: O! To będzie najlepsze! Piszcie ołówkiem!
Dębik (lekko zginając w obie strony): I nie zaginajcie!
Druh: O!!!
(ogólny śmiech kończący scenę)

Po przeprowadzeniu głosowania komisja sprawdzająca w postaci Dębika i Uli przedstawiła nam wynik: uprawnionych 19, ważnych 17, 17 na tak.

Mamy nowego Komendanta Szczepu, a jest nim dh. Marcin Bartosiewicz.

Pogratulowaliśmy mu serdecznie i podziękowaliśmy Dębikowi za pełnienie tej funkcji do tej pory. Marcin podziękował nam za zaufanie i obiecał go nie zawieść.

Zostały zrobione zdjęcia przekazania sznura, więc zapewne kiedyś się pojawią.

Tym uroczystym akcentem i odśpiewaniem w kręgu "Bratniego słowa" zakończyliśmy obrady Sejmu Szczepu 2004.

Dzięki prośbie o zaangażowanie się wszystkich obecnych w sprzątanie poradziliśmy sobie szybko i skutecznie i w pozytywnych nastrojach rozeszliśmy się do domów.

Zapraszamy w przyszłym roku.

 
   
 
Magda Cieślak