VII
wycieczka po Warszawie z cyklu "Rajd na raty"
6 grudnia 2003 roku
Było
jak u Hitchcock'a. Godzinę przed rozpoczęciem imprezy nad miastem
przeszła gwałtowna burza śnieżna, wlewając zwątpienie w dusze
opuszczających domy wycieczkowiczów. Później było już tylko bardziej
emocjonująco...
Kolejna
wycieczka po Warszawie zbiegła się w czasie z obchodami XX rocznicy
powstania 99 WDH "Królewska orda". Dzięki temu na starcie
stawiła się ekipa weteranów, wyposażona w samochody (w tym terenowy
-------->), a także wolę walki i dobrej zabawy. Curiosum stanowiła
Joanna z Goleniów Kwiatkowska ze swym siedmiomiesięcznym brzuchem!!!
Po
uformowaniu patroli wycieczkowicze ruszyli wynajętym autokarem
pod Belweder, z zamiarem dopadnięcia W.X. Konstantego
(podobieństwo do wydarzeń z listopada 1830 roku nie było bynajmniej
przypadkowe!).
Po drodze do realizacji tego celu spotykali młodego podchorążego
Rafała Kośkę, który udzielał informacji i wskazówek.
Wiodły
one uczestników w okolice Pomnika Chopina, gdzie ukrywał się Wielki
Książę, przebrany za rosyjskiego chłopa (?) i zaopatrzony w walizkę
z bielizną. Ta rola stała się wielkim tryumfem druha-katechety
Grzegorza Cichockiego, który wzbudził szczere rozbawienie wszystkich
uczestników rajdu.
Zgodnie
z otrzymanymi wskazówkami starsi rajdowicze poszukiwali w Łazienkach
pomnika porucznika Piotra Wysockiego, zaś młodsi podążali najkrótszą
drogą do kolejnego punktu. Tam, w Parku Ujazdowskim, oczekiwał
ich sprawdzian sprawnościowy, prowadzony przez znanego i lubianego
człowieka w czapce-uszance na głowie.
Po
wykonaniu kilku ćwiczeń na drabinkach rajdowicze słuchali w eterze
wiadomości, która rzucała ich na poszukiwanie przystanku "Warecka"
i ulicy Ordynackiej. O dziwo, nikogo nie dziwiła obecność nowoczesnej
technologii w realiach Nocy Listopadowej!
Sławna
w całej Polsce Ordynacka wiodła uczestników wycieczki do Zamku
Ostrogskich, gdzie grasował znany dealer informacji historycznych,
Andrzej D.. Przesłuchiwał on nieszczęśników na okoliczność przygód
Złotej Kaczki, wręczał materiały o Tylmanie z Gameren (znów przeskok,
tym razem do XVII wieku!) i wysyłał w dalszą drogę.
Szlak wędrówki wyznaczały teraz zdjęcia, przedstawiające
jej kolejne etapy:
Przy Teatrze Polskim szlak zuchów ponownie oddzielał
się, wiodąc je pod okiem przewodników: Małgi, Uli i Olgi, na teren
Uniwersytetu Warszawskiego. W tym czasie starsze patrole musiały
zejść do Biblioteki Uniwersyteckiej, gdzie czekała Agata Pytlak,
ozdobiona uprzężą wspinaczkową. Pogoda ulegała stałemu pogorszeniu,
więc niezależnie od przewidzianej trasy wszystkie patrole zwiedzały
również napotkane kawiarnie! Wszystkich też frapowało pytanie
zadane przez organizatorów:
Co to jest?
Na zuchy czekała jeszcze jedna zagadka. Które
z tych zdjęć przedstawia front, a które tył bramy Uniwersytetu
Warszawskiego:
?!!!
Próżno
byłoby opisywać męczarnie załogi punktu kontrolnego przy Hotelu
Bristol, dokąd z wolna docierały kolejne patrole. Humoru nie poprawiały
wesoło błyskające neony. W lewym lusterku niezmiennie widniał
Kościół Świętego Krzyża, zaś w prawym oknie pod czasu do czasu
pojawiały się mordki rajdowiczów. Było zimno, mokro i do domu
daleko.
Ostatni odcinek trasy wiódł uczestników rajdu Krakowskim
Przedmieściem i Miodową do Parku Krasińskich, gdzie szczękając
zębami próbowali odpowiadać na pytania dotyczące Tylmana z Gameren.
Wyróżniła się ponownie Joanna Kwiatkowska. No i zuchy, że w ogóle
doszły!
Miarą fatalnej pogody było to, że tylko jeden patrol
przeszedł ostatni odcinek trasy w zadanym czasie 30 minut. Wszystkie
inne przyspieszały, nie bacząc na grożące za to punkty karne!
Brrr!
Na
metę w SSP nr 24 STO w Warszawie uczestnicy docierali z niewielkim
tylko opóźnieniem. Jedynie gimnazjalne "Kotlety" zniknęły
gdzieś w czasoprzestrzeni, a ich karta patrolowa osiągnęła metę
6 dni po imprezie. Na szczęście nie byli to tym razem kandydaci
do zwycięstwa.
Pierwsze
miejsce, dyplom i pudło krówek zdobył harcerski patrol z zastępu
"Leśnych ludzi", z dwoma ambitnymi ojcami w składzie.
Wszyscy uczestnicy otrzymali pamiątkowe koszulki
oraz plakietki, a ci, którzy wytrwali do końca zostali uwiecznieni
na "strażackim" zdjęciu:
|