WSZYSCY
BAWILI SIĘ DOBZE
"Weekend Mistrzów" w Wólce Radzymińskiej
12-13 kwietnia 2003
Była piękna, słoneczna sobota...
Jak zwykle spotkaliśmy się pod szkołą 24 STO około dziesiątej
rano. Na zbiórce pojawili się przedstawiciele Janiny, zuchów oraz
Łowcy Przygód (ci ostatni w sile nieco ograniczonej). Świetnie
bawiliśmy się w autokarze, który przywiózł nas do Wólki Radzymińskiej,
zaś po rozlokowaniu na miejscu zabraliśmy się za akcję zarobkową.
W gruncie rzeczy było ambitnie: naklejaliśmy nalepki na koperty!
Około 13:00 wyszliśmy na grę dzienną, która rozpoczęła
się przemarszem (pod okiem tajnych obserwatorów), po którym rozpoczęliśmy
poszukiwanie rozrzuconych po lesie czekoladowych monet. Pełni
wrażeń z gry wróciliśmy do szkoły aby zjeść wspaniale pachnący
obiad (dania "W pięć minut" zniknęły w ciągu pięciu
minut;). Zuchy wyszły na boisko w celu stworzenia naszej Marzanny,
harcerze w tym samym czasie przygotowywali się do biegu na młodzika.
Można było zaobserwować na żywo burzę mózgów, poznać nową symbolikę
Krzyża Harcerskiego (odbiegającą nieco od kanonicznej - przyp.
Admina) i oczywiście świetnie się bawić. Później odbył się apel
z ogłoszeniem wyników gry i pokazem musztry paradnej.
Po apelu wyszliśmy na boisko i, w celu unicestwienia
osobnika (osobniczki?), który przywoływał śnieg i zimno (a sypało
nieźle - przyp. Admina), spaliliśmy jego (jej?) kukłę. Wszyscy
byli bardzo zmęczeni, ale szczęśliwi.
Po przebraniu się w stroje sportowe wzięliśmy
udział w zajęciach sportowych na sali gimnastycznej.
Na kolację zaserwowaliśmy sobie niekończące się ilości kanapek
i kisielku.
Niezwykle już zmęczeni dokończyliśmy zajęcia sportowe, po których
mogliśmy jeszcze przez 15 minut pobawić się na sali. Później zuchy
położyły się do śpiworów a nasi starsi, dzielni harcerze wyruszyli
na grę nocną. Podzieleni na dwie grupy, wysadzeni z busa na jakiejś
drodze, podążaliśmy wolnym krokiem do szkoły. Podróż minęła w
przyjaznej atmosferze a towarzyszyły jej dyskusje na tzw "trudne
tematy";). Na końcowym odcinku zbieraliśmy porozrzucane monety.
Po powrocie, zmęczeni do niemożliwości, położyliśmy się spać.
Oczywiście nie wszyscy, zdarzały się osoby zbyt rozbudzone by
oddać się tak prostej czynności... ;). Rano pozostały do wykonania
już tylko porządki; zbieranie śmieci i sprzątanie sal trwało dość
długo i niewiele brakowało, żebyśmy spóźnili się na autobus:).
Jednak w autokarze zmęczenie ustąpiło i znowu zapanował beztroski
nastrój, śmiech i zabawa.
Wszyscy bawili się dobrze i wrócili zadowoleni
do domu.
Czekamy na więcej takich wyjazdów! |
|