XXIII
NOC DESPERATÓW
3-4.12.2005
Wszystko zaczęło się we wrześniu,
podczas Sejmu Szczepu, kiedy to zapadła decyzja, że Noc Desperatów
przygotuje "Ula i tata". Niestety, Uli i tacie niezbyt
sporo szło wymyślanie tej imprezy, wyjazd w Bieszczady minął,
połowa listopada też, i dopiero wtedy, nagle... obudziło się poczucie
obowiązku. Tata postanowił zatrudnić do myślenia harcerzy starszych
z zastępu "Leśnych ludzi". Krótka burza mózgów na zbiórce
zaowocowała fontanną pomysłów, wśród których był średniowieczny
zamek, najeźdźcy z kosmosu, DisneyWorld, postaci z bajek i wiele
innych. Najwięcej zwolenników uzyskała jednak idea zorganizowania
centrum handlowego. W końcu centra handlowe są teraz trendy.
Na roboczym spotkaniu Rady Drużyny, które odbyło
się w pewne sobotnie popołudnie przy lodach w Wola Parku, zapadła
decyzja o nazwaniu przedsięwzięcia "Wólka Park" na cześć
Wólki Radzymińskiej, której gościnna szkoła podstawowa miała po
raz czwarty już gościć harcerzy ze Szczepu 99.
Próżno by opisywać mozolny trud przygotowań. Dość
powiedzieć, że w dniu imprezy w Centrum Handlowym "Wólka
Park" otwarto czternaście firm handlowych i usługowych, wspieranych
przez Punkt Obsługi Klienta. W rolę gości wcieliło się 48 zuchów
i harcerzy młodszych, podzielonych na wzorcowe rodzinki: mama
(harcerka), tata (harcerz) i parka dzieci (zuchy). Ponadto w zabawie
wzięła udział jedna rodzinka wędrownicza "Druidów" oraz
jedna rodzinka weteranów.
Każda
rodzina otrzymała kapitał w kwocie 270 despolarów, w banknotach
o czterech nominałach (1,2,5,10), przygotowanych wspaniale przez
"Cinka" Skórkowskiego (podczas imprezy w obiegu pojawiły
się jeszcze fałszywki o nominale 20 Despolarów, z wizerunkiem
Łukasza Gołębiewskiego, co znakomicie ułatwiło dotarcie do fałszerza).
Zadaniem uczestników gry, nazwanej swojsko "Łap promocję",
było odwiedzenie wszystkich stoisk w Centrum i skorzystanie z
ich podstawowej oferty, która kosztowała dziesięć despolarów,
ale w chwilach promocji taniała do ośmiu, siedmiu, a nawet pięciu.
Było gdzie pójść:
Kino "Cinek ma City"
oferowało bogaty repertuar filmów nakręconych przez Studio Filmowe
99 WDH: "Harcix", "Pocahontas 2 1/2", "Maraton
uśmiechu" i "Sinkewelen". Osiem miejsc na widowni
zajęte było niemal na każdym seansie, a pod koniec gry Cinek za
łap..., na wielką prośbę jednej z rodzin zrobił seans dodatkowy,
bo wszystkie wcześniejsze zostały już zarezerwowane.
Obok kina Kasia Przytuła otworzyła Fitness
Club, gdzie przy dźwiękach muzyki goście mogli przez
chwilę zadbać o swoją linię i kondycję fizyczną. Prowadząca, ubrana
w obcisłe wdzianko, była żywą reklamą tego biznesu.
Restauracja "Co Knórr to Knórr"
serwowała posiłki rodzinne z zupek w proszku, "Słodkich chwil"
i "Makaronów w sosie bolońskim", ale także własnoręcznie
przygotowane galaretki z bitą śmietaną i tartą czekoladą. Magda
Lenczewska i Daria Michalska w zabójczych miniówach, były dodatkową
atrakcją tego punktu. Obok działała, ciesząc się ogromną popularnością,
kawiarenka "Carrot Cafe", w której
Justyna Majewska i Ula Pytlak z zastępu Karotenek przerabiały
na sok i chrupki 25 kilogramów marchwi.
W punkcie usługowym "MisioOptyk"
Michała Kondraciuka można było zbadać sobie wzrok i kupić okulary,
zaś w kiosku "AmiśPress" Amadeusza
Sadowskiego nabyć okolicznościowy numer gazetki "Obozovisco"
oraz jedenaście numerów archiwalnych z ostatniego obozu.
Supermarket
"Pytol & Janusz Geant" oferował plakietki
pamiątkowe "Nocy Desperatów", zaś należność kasowana
była na kasie-zabawce młodszej siostry głównego ekspedienta -
Maćka Januszewskiego. W loterii "Wygraj samochód"
Piotra Szczęsnego można było wygrać nie tylko samochód, ale nawet
czołg, nie mówiąc o licznych nagrodach po 1, 2 i 5 despolarów.
Piotrek poświęcił na ten cel pokaźną kolekcję modeli, ale warto
było, bo wyprzedał losy do ostatniego!
Z loterią sąsiadował salon gier "Łudziabangi
Play", w którym można było pograć sobie w ping-ponga
na poduszce powietrznej. Zamiast plastikowego krążka był co prawda
tylko kawałek styropianu, poduszkę powietrzną zastępował wyślizgany
blat stołu, a Łukasz Strycharczyk i Kubaszuk co chwilę rekonstruowali
styropianowe bandy swojej zabawki, tym niemniej kolejne rodziny
z zapałem rozgrywały swoje pojedynki.
W tej samej części Centrum znajdował się punkt
"Foto-Merlin", w którym Marcin Bartosiewicz
robił rodzinom zdjęcia pamiątkowe, przy okazji pobierając opłaty
za korzystanie z toalety, w wysokości 1 despolara od
, hm
, osoby.
W
sali gimnastycznej królowała kręgielnia "Jarko",
a w niej Olaf Ćwierzyński jako obsługa i Radzio Suchmiel w roli
automatu do ustawiania kręgli. Po sąsiedzku znajdował się punkt
opieki nad dziećmi "Zoodpoczynek", w którym
strudzeni rodzice mogli zostawić na przechowanie swoje pociechy.
Gosia Zwierzyńska i Weronika Narożniak zorganizowały maluchom
tak dobrą zabawę, że większość chciała tam zostać jak najdłużej.
W
holu głównym roiło się od ludzi. Swoje podwoje otworzyła tam "Школьная
улыбка" czyli
szkoła języka
zgadnijcie, jakiego
, prowadzona przez Karolinę.
Obok stał automat do cukierków "Candy shop",
wewnątrz którego uważny obserwator mógł dostrzec Łukasza Gołębiewskiego.
Jeżeli zaś nie dostrzegł, to wypadająca ze środka po zapukaniu
karteczka z odręcznym napisem "Czego chcesz?" nie pozostawiała
wątpliwości co do ludzkiego charakteru tej maszyny
Porządku pilnował
agent z firmy "Margas Security". Nie
miał wiele pracy, bowiem impreza przebiegała zaskakująco spokojnie
i klienci nie tratowali się nawet podczas najatrakcyjniejszych
promocji.
W
Punkcie Obsługi Klienta królował Maćko Wojdyna,
który z regularnością zegarka, co dziesięć minut ciepłym barytonem
ogłaszał kolejne promocje. Czas pomiędzy ogłoszeniami wypełniały
rozmaite komunikaty handlowe oraz muzyka emitowana przez Naczelnego
Inżyniera "Wólka Park" Wojtka Woźniaka.
Tak prezentowały się atrakcje Centrum, ale prawdziwe
życie tchnął w nie dopiero entuzjazm uczestników. Na sygnał startera
o godzinie 17.45 czternaście rodzin ruszyło do akcji. Od razu
zarysował się podział na tych, którzy swoje despolary wydawali
powoli i rozważnie, zawziętych myśliwych, polujących na promocje
i pozostałych, którzy szybko odwiedzali kolejne atrakcje, nie
gardząc jednak promocjami.
W podstawowej rywalizacji "Łap promocję"
bezkonkurencyjna okazała się rodzina Kowalików w składzie:
|
mama - Agata Olszewska,
tata - Jacek Janczura,
dzieci - Ola Januszewska i Witek Tkaczyk. |
Tata Jacek zaniedbywał co prawda rodzinę, ale za
to regularnie przesiadywał przy Punkcie Obsługi Klienta, aby chwilę
po ogłoszeniu promocji wspaniałym sprintem pomknąć we właściwym
kierunku. Rodzina dołączała chwilę później. Indywidualizm głowy
rodziny nie budził zachwytu jego małżonki ("Mój (
.) mąż!"
- tak o nim mówiła Agata), okazał się jednak nadzwyczaj skuteczny
- Kowalikowie skorzystali z 13 na 14 możliwych promocji (przepłacili
jedynie kino, aby za łap
dodatkową darowiznę dla Cinka zorganizować
ekstra seans). Na wszystkich zakupach zaoszczędzili aż 23 despolary.
Drugie miejsce zajęli Milusińscy (Magda Kacprzak,
Staś Pietrak, Magda Dziubińska, Jaś Marszałek), którzy zaoszczędzili
16 despolarów, zaś trzecie Zachamowie (Marta Kociankowska, Jaś
Wojciechowski, Weronika Zatkalik, Czarek Michalski) - z wynikiem
15 zaoszczędzonych despolarów. W czołówce byli również weterani,
ale z powodu podejrzeń, że czerpali nadzwyczajne wiadomości bezpośrednio
od pracownika Punktu Obsługi Klienta, zostali sklasyfikowani poza
konkursem.
W drugim, równoległym konkursie, którego przedmiotem
było dokonanie w ramach posiadanych pieniędzy jak największej
ilości zakupów towarów i usług, wzięło udział tylko kilka rodzin.
Pozostałe były tak pochłonięte oszczędzaniem, że po prostu nie
zorientowały się w regułach gry. Tutaj sukcesy odniosły zupełnie
inne zespoły. Pierwsze miejsce zajęli Ptasiogrypińscy (Ania Jaworska,
Olek Matusiak, Basia Jurzysta i Michał Zapała), drugie Pietrakusi
(Kasia Marek, Michał Gruza, Patrycja Ronkowska, Dominik Nowakowski),
a trzecie Bombowcy (Ania Durska, Adam Parzyszek, Ola Szlasa i
Hubert Wasilewski).
Zabawa
trwała dwie i pół godziny, a dokonane pod jej koniec badanie konsumenckie
nie pozostawiło wątpliwości, że była udana i podobała się uczestnikom.
Jeśli chodzi o pomysł na atrakcję Centrum najwyżej oceniono restaurację
"Co Knórr to Knórr" oraz supermarket "Pytol &
Janusz Geant", natomiast w kategorii najmilszej obsługi za
supermarketem "Pytol & Janusz" drugie miejsce ex
equo zajęły: kręgielnia, "Zoodpoczynek" i "Carrot
Cafe". Co warto podkreślić - żadna atrakcja nie uzyskała
łącznej oceny niższej niż "dobry z plusem"!
Po handlowaniu przyszedł czas na inne zajęcia.
Najpierw odbył się tradycyjny mecz w zbijaka, który z racji tłumu
graczy został podzielony na dwie części. Kto wygrał - nie wiadomo,
bowiem, jak zwykle więcej było zamieszania niż sportowej walki.
Ale co się nabiegaliśmy i nawrzeszczeliśmy, to nasze. Przy okazji
powstało zbiorowe zdjęcie w koszulkach szczepowych, które reprodukujemy
obok.
Po
atrakcjach sportowych nadeszła pora występów artystycznych. Królowały
krótkie formy sceniczne, takie, jak "Kolorowe kredki"
zuchów ze "Spółki Zoo", "W czasie deszczu dzieci
się nudzą" "Łowców przygód" i brawurowy taniec
czwórki "Druidów". Nie było rywalizacji i nagród, za
to sporo śmiechu i zabawy.
Rewelacją okazał się pokaz mody, przygotowany przez
"Fantazjanki" i "Karotenki". Siedem modelek
wprawiło w ekstazę zgromadzoną publiczność, prezentując blisko
20 kreacji, od codziennych do wieczorowych.
Tradycyjna biesiada ustąpiła w tym roku miejsca
koktajlowi przy tartinkach z krakersów. Wiele kanapeczek było
bardzo pięknych, a pierwsze miejsce za najbardziej oryginalną
tacę zajęła gromada zuchowa "Spółka Zoo". W nagrodę
otrzymała trzy paczki krakersów.
Finałem części oficjalnej imprezy był apel, na
którym stanęło 77 zuchów, harcerzy i instruktorów. Po apelu całe
towarzystwo zgromadziło się w kręgu, aby wśród piosenek posłuchać
gawęd druhów Marcina Bartosiewicza i Jarosława Pytlaka. Część
oficjalną zakończyła "Pieśń pożegnalna" i "Bratnie
słowo".
O północy zuchy poszły spać. O drugie spać poszedł
dh Jarosław, co spacyfikowało piętro zajęte przez harcerzy młodszych.
Pozostali uczestnicy imprezy kładli się różnie. Ostatni, podobno,
około 5.30. A o 8.15 była pobudka. Jak zwykle niezwykle sprawnie
posprzątaliśmy szkołę i już o 10.30, z drugim rzutem transportu
autokarowego, organizatorzy wrócili do domów.
Było naprawdę fajnie!
Organizatorzy dziękują druhnie phm. Katarzynie
Mysińskiej za gościnny występ podczas Nocy Desperatów. Dziękujemy
również Magdzie Cieślak za serwis fotograficzny, którego drobna
część została zawarta w niniejszej relacji.
A już za rok... XXIV Noc Desperatów!
|
|