Dlaczego postanowiłam wrócić do harcerstwa?

Od czwartej klasy szkoły podstawowej należałam do harcerstwa. Byłam w 262 Warszawskiej Drużynie Harcerskiej o nazwie " Matecznik", o specjalizacji wędrowniczej. W drużynie tej organizowane były liczne wyjazdy, które za główny cel stawiały sobie chodzenie. Na początku było wszystko niemalże jak w bajce, dużo gier, zabaw i zajęć umożliwiających rozwijanie swoich zainteresowań i zdolności. Ale niestety czar szybko prysł. Wszystko co na wstępie zachęcało do uczestnictwa w zbiórkach odeszło bezpowrotnie. Zbiórki stały się mało interesujące, upadły koła zainteresowań. Nie jestem osobą kompetentną i również za taką się nie uważam, ażeby oceniać pracę ludzi-harcerzy w których rękach spoczywała organizacja zbiórek i plan pracy w drużynie. Nie chcę ich również za nic obwiniać i krytykować, niemniej jednak zdaję sobie w pełni sprawę z tego do czego doprowadziło takie podejście tych harcerzy. Drużyna "znikła" na czas jakiś ponieważ wszyscy, którzy przybyli przede mną, razem ze mną, jak i po mnie odeszli. Miało to miejsce 3 lata po moim wstąpieniu do tego środowiska, byłam wtedy w klasie siódmej.

Niedawno dowiedziałam się, że 262 Drużyna "puściła pączki" na nowo. Znów stała się samodzielną cząstką i próbuje nadrobić stracony czas. Jedynymi osobami, które znam i nadal działają w tej drużynie to Zbyszek - dawny drużynowy i jego przyboczna Andzia. Co dzieje się z resztą niestety nie wiem, chociaż niektórych widuję często jako że chodzą do tej samej szkoły co ja. Pomimo dobrych kontaktów wcześniejszych teraz nie rozmawiamy ze sobą. Wygląda to tak jakbyśmy się wcześniej nie znali. A szkoda, bo takie znajomości powinny trwać dłużej.

Po dwóch latach przerwy, nadarzyła mi się możliwość powrotu do harcerstwa, które działa prężnie, pozwala rozwijać swoje zainteresowania i zdobywać sprawności. Wróciłam nie do 262 ale do 99 Drużyny. Wszystko zaczęło się od znajomości z pewną dziewczyną z mojej klasy Olą Kośka. Dużo rozmawiałyśmy i opowiadałyśmy o sobie, aż któregoś dnia dowiedziałam się, że moja koleżanka jest harcerką od kilku lat. Dowiedziałam się jak prężnie działa drużyna, jakie są jej zwyczaje i obrzędy. I właśnie wtedy uświadomiłam sobie, że jest to coś czego mi poniekąd brakuje i co było dla mnie ważne. Nie tylko ze względu na liczne wyjazdy, dobrą zabawę i miłych ludzi jak również ze względu na to iż harcerstwo stanowi pewnego rodzaju szkołą życia. Harcerstwo uczy współdziałania w grupie, szacunku i dyscypliny dla "inności", zaraża chęcią niesienia pomocy jak również rzeczy bardziej prozaicznych takich jak zachowania i poruszania się po lesie.

Sądzę również, że harcerstwu przypada rola w kształtowaniu postaw społecznych i moralnych, których przykładów w harcerstwie można znaleźć bez liku. Zuch lub młody harcerz widzi przecież jak postępują jego przełożeni. Czy potrafią dostrzec problemy innych i jeśli trzeba spieszyć z pomocą słabszym, starszym i chorym. Jeżeli młody człowiek kształtujący dopiero swoją osobowość znajdzie się w środowisku w którym panuje agresja, brak szacunku, znieczulica może przejąć te postawy i zachowania. Takie przypadki nie powinny zdarzać się w harcerstwie i uważam, że osoby zachowujące się w ten sposób nie zasługują na miano harcerzy.

Ja należę do tych szczęściarzy, którzy w swoim otoczeniu nie mają z nimi doczynienia, co nie oznacza że w przeszłości takich ludzi nie spotkam. Ludzie z mojego środowiska są godni zaufania, życzliwi chętni do pomocy i współpracy. Wierzę w to, że przebywając z nimi i obserwując ich postępowanie, pozytywne cechy charakteru głęboko zakorzenią się we mnie.

Uważam również , że bardzo odpowiedzialna rola przypada harcerzom w rozwoju sfery emocjonalnej człowieka. Moja postawa jak i postawa wszystkich harcerzy tak w cywilu jak i w mundurze nie powinna się różnić. Nie ważne jest to jak się wgląda lecz ważne jest to co się czyni i jakim człowiekiem się jest. Nie należy udawać kogoś kim tak naprawdę się nie jest, a drugiego człowieka należy szanować przede wszystkim za to, że jest. Wartościową jednostką staje się ten w którym kształtowała się wrażliwość na otaczający świat, ludzi, przyrodę, sztukę i sprawy ojczyzny. Myślę, że nie bez znaczenia jest też rola harcerstwa jako przystani, do której chętnie powraca się w chwilach najbardziej trudnych, by w niej szukać schronienia dla naszych życiowych pomyłek, rozczarowań i niepokojów. By wreszcie zebrać z niej następną porcję wiary i nadziei, że życie zawsze ma jakiś sens. Tej wiary i nadziei dostarczamy my sami, dzieląc się z tym środowiskiem również szczęściem, radościami i powodzeniami.

 

Magdalena Lenczewska